niedziela, 24 października 2010

Kulinarnie...

Upiekłam wczoraj swój pierwszy w życiu chlebek. 
Nosiłam się z tym  zamiarem długo.Na przeszkodzie stał tylko strach,że może się nie udać no ale w końcu przecież nikt głowy mi nie urwie jeśli się nie uda.Najwyżej strace jakieś składniki i trochę czasu.
Nikomu się nie przyznam ,że wyszło żle.
Znalazłam bardzo prosty przepis u Kamy .
Dałam radę, czyli pierwsze koty za płoty. Za tydzień piekę znowu.
Pozwolę sobie skopiować przepis od Kamy.

Potrzebne składniki:

  • 30 dag. mąki pszennej z grubego przemiału
  • 10 dag mąki kukurydzianej
  • 5 dag drożdży
  • 1 łyżeczka cukru
  • ok. 1,5 szklanki maślanki
  • 13 dag pestek
  • 10 dag. płatków żytnich
  • 2 łyżki oleju
  • 1 łyżeczka soli (ja proponuję trochę więcej, bo inaczej ciasto jest trochę za słodkie)
  • 3 łyżki mleka do posmarowania ciasta
  • tłuszcz do formy
Sposób wykonania:

Drożdże rozkruszyć, posypać cukrem, dodać odrobinę letniej maślanki i mąki pszennej. Odstawić pod przykryciem na 15-20 minut. Posiekać pestki z dyni, połączyć z mąką pszenną i kukurydzianą, płatkami żytnimi. Dodać zaczyn, olej i sól. Składniki wyrabiać, dodając tyle maślanki, aby powstało gładkie lśniące ciasto – przykryć o odstawić do wyrośnięcia na ok. 40 min, a następnie ponownie wyrobić. 
Przełożyć do natłuszczonej keksówki, posmarować mlekiem i  np. posypać ulubionymi pestkami. Odstawić na pół godziny. Chleb piec przez ok. 10 minut w temperaturze 200 stopni, a następnie ok. 45 min. w temp. 180 stopni  (ale to zależy od piekarnika, o czym same wiecie). Po upieczeniu pozostawić do wystygnięcia.


 A tak wygląda mój chlebuś( tzn wyglądał, bo już go nie ma).






Wczorajszy dzień upłynął m.in.również na porządkowaniu działki.Znalazłam wreszcie czas ,żeby wyrwać ostatnie warzywa z działki,czyli marchewkę ,buraki  i  cukinie.Działka skopana,czeka na wiosnę a z ostatnich cukinii upiekłam ciasto. Przepis podawałam już kiedyś tutaj .


A po porządkach na działce u teściowej,dostało mi się kilka ślicznych "dyniek".


A niedziela była dzisiaj piękna.Słonecznie ,cieplutko.
Taka prawdziwa złota,polska jesień.Taka jaką lubię. 
Chociaż spacerek zaowocował wcale nie jesiennym bukiecikiem.


Dziękuję bardzo za wszystkie miłe komentarze,którymi zaszczycacie moją Oazę.
Życzę wszystkim ciepełka na nadchodzący tydzień.
Pozdrawiam

niedziela, 17 października 2010

Dostaję i daję....

Jakiś czas temu dostałam wspaniałe wyróżnienie od  Ivci  .
Bardzo Ci dziękuję.

Wiem,że powinnam je przekazać dalej ale przyznaję  szczerze,że nie mogłam się za nic zdecydować komu je dać.Daję je więc wszystkim.Częstujcie się.


Muszę się również pochwalić prezentami, które dostałam  dawno i niedawno.


Miałam szczęście  w zagadce "ogórkowej" u  Joanny  i dostałam śliczną metalową dekorację.U mnie siedzi sobie w doniczce.
Joasiu dziękuję bardzo.


Prezencik od Agnieszki.
Śliczny woreczek, który pięknie pachnie wypełnioną po brzegi lawendą.Dziękuję Agutku.



Wygrałam również candy u Ity  w Jagodowym Zagajniku.
Plan lekcji już wisi u Macieja w pokoju na tablicy. Karteczki jeszcze czyste, nie wypełnione, bo jak twierdzi Maciuś: "Mama takie ładne ,że szkoda ich mazać"....Hmmm...



Dzisiaj zapowiedziane tydzień temu losowanie "nowej" posiadaczki poszeweczek.
Chciałabym serdecznie podziękować wszystkim za przemiłe komentarze odnośnie ławeczki (mnie też się baaardzo podoba) i za tak liczny udział w moim candy. Dziękuję stałym podglądaczkom i komentatorkom oraz nowym osóbkom.Wszystkie nowe blogi odwiedziłam .Anonimowym (bezblogowym) też dziękuję. W losowaniu pominęłam tylko te dziewczyny, które uczciwie powiedziały,że poszeweczki im nie pasują. Za to również dziękuję.

Losy przygotowane:




Wylosowałam:



                               Pepsione1980


Karolinko, Twój komentarz : 
"Och, to te których dla mnie zabrakło:-)))"....   Troszkę w szoku byłam , gdy zobaczyłam kogo wylosowałam.Znowu potwierdza się reguła,że "Co wisi , nie utonie".
Serdecznie Ci gratuluję.




Dziękuję za wszystkie odwiedziny! Pozdrawiam serdecznie i przyjemnego tygodnia życzę.
Trzymajcie się cieplutko!
A dla wszystkich "marcinki".

niedziela, 10 października 2010

"Kopciuszkowa " ławeczka i CANDY

Mam ławeczkę a`la Kopciuszek.Jeśli znacie blog Oli , to wiecie o jakiej ławeczce mówię. Blog Kopciuszka ,to w ogóle pierwszy blog , na który trafiłam w tym blogowym świecie.Póżniej znalazłam inne,inne i inne. I tak to się zaczęło. Ławeczka Oli spodobała mi się od razu,szukałam czegoś podobnego ale wszystkie były nie takie.
Znalazłam więc stolarza, który zobowiązał się do zrobienia podobnej ławki dla mnie.Wcześniej jednak poprosiłam Olę o zgodę,czy mogę wykorzystać jej zdjęcia i zrobić podobną.
Zamówienie złożone gdzieś w okolicach marca.Nie pamiętam dokładnie ale na pewno był to marzec lub kwiecień.Pan stolarz ciągle miał coś ważniejszego do zrobienia.
Troszkę długo trwała jej produkcja ale w końcu jest.














Poszeweczki z ławeczki są do oddania.Ogłaszam więc takie malutkie CANDY.
Bez powodu, ot po prostu.  Jeśli poszewki podobają się Wam wpisujcie się.Chętnie je oddam w dobre ręce.
Osobę, która dostanie ten różany komplecik wylosuję za tydzień,czyli w niedzielę 17-go pażdziernika.
Serdecznie zapraszam!

niedziela, 3 października 2010

O wszystkim po trochu

Moje wrzosowisko praktycznie już gotowe.
Ściółkę,szyszki i korę przywieżliśmy z lasu.Z jednej strony to czysta przyjemność spacer po lesie w poszukiwaniu szyszeczek, kory ,czy grabieniu ściółki a z drugiej to jakaś tam oszczędność.Workowana kora wcale nie jest taka tania. Muchomorek i maślaczki znalezione przy okazji, do dekoracji sobie stoją.
No i mam namiastkę lasu w ogródku.A jaki zapach ze świeżo rozłożonej ściółki i kory....








Korzystając z całkiem fajnej pogody wybraliśmy się dzisiaj do Męćmierza k.Kazimierza Dln. Bardzo malownicze i spokojne miejsce.Widoki z góry na Wisłę,okolice i Janowiec są niesamowite.




Laurentino z bloga http://mojschabbychic.blogspot.com/   narobiła mi wczoraj ochoty na jesienne ciasto z jabłkami.Dzisiaj z samego rana upiekłam je.Polecam serdecznie ten przepis ,bo ciasto robi się dosłownie parę minut a jest świetne.
Przepis kopiuję od Laurentino.Ja zmodyfikowałam przepis trochę o dodanie do niego cukru waniliowego i cynamonu.

  • 1 szklanka mąki
  • 1 szklanka cukru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 3 jajka
  • 7 łyżek oleju
  •  cukier waniliowy 
  •  1 łyżeczka cynamonu
  • 3 jabłka drobno pokrojone
Wszystko mieszamy i przekładamy do foremki. Na sam wierzch posypuję kawałeczkami jabłek.
Całość wkładamy do piekarnika na 40 min na 160 stopni.
Po upieczeniu można posypać cukrem pudrem ;)



Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie,
Życzę zdrówka i samych przyjemnych chwil w nadchodzącym nowym tygodniu.
Dziękuję za przemiłe komentarze.
Do zobaczenia w następnym poście.

sobota, 25 września 2010

Stoliczek


Stolik na nogach z maszyny Singer marzył mi się od dawna.W spadku po moich babciach niestety nie dostałam,pozostało mi więc nabycie w/w marzenia drogą kupna.Do najbliższej giełdy staroci mam 90 km,więc takie polowanie raczej odpadało.Byłam na tej giełdzie w tym roku tylko raz,no ale akurat żadnej "Singerki"godnej uwagi nie wypatrzyłam.Zgadałyśmy się kiedyś na ten temat z Magdą z bloga  Pod niebem pełnym cudów.   Magda zobowiązała się do zdobycia  dla mnie nóg od takiej maszyny i zrobienia stolika.
Mam do Magdy pełne zaufanie jeśli chodzi o mebelki, które robi .Mogłabym od niej brać wszystko w ciemno ,bez wcześniejszego oglądania . Mam już zrobione przez nią szafki nocne, gazetnik,szafkę na klucze,kwietnik i z wszystkiego jestem bardzo zadowolona.
Z dostawą stoliczka były fajne przejścia.Trochę śmiesznie,trochę paniki było ale wszystko doskonale się udało i stolik jest już u mnie.
Miałam też przyjemność przy tej okazji poznać Magdę telefonicznie. Trochę mi głupio było ,bo gadałam przez telefon niezrozumiale.Madzia przepraszam ale choróbsko mnie jakieś dopadło i głos straciłam.Może nie dosłownie ale jeszcze dzisiaj ledwo co mówię.Nawet wolne w pracy wzięłam,żeby nie rozsiewać zarazków. I taka jestem sobie ledwo żywa ale MUSIAŁAM  stolik uwiecznić na zdjęciach ,publicznie podziękować Madzi i się nim wszystkim pochwalić( chwalipięta jestem, wiem, nie krzyczcie)...
Stolik stanął na razie w kuchni.W pokojach nie mam chwilowo miejsca ale niedługo moja "przestrzeń życiowa " się powiększy ,bo zaczął się remont mojego "salunu", który do tej pory był graciarnią duuuużą. I tu chciałabym podziękować jeszcze Kasi-  Zjawie    mojej kochanej,za pomysł w zabudowaniu rury. Kasiula, Twój pomysł już w części  zrealizowany.

A oto w/w stoliczek:








Pomysł z prawidłami na maszynie odgapiłam od Madzi z Rustic Home.Dziękuję Ci Madziu  za inspirację. Twój blog to dla mnie niesamowita kopalnia pomysłów.



A tak wygląda ściana ze stoliczkiem i półeczką w kuchni.


Chciałabym podziękować za wszystkie Wasze odwiedziny i liczne komentarze.
Trzymajcie się cieplutko i nie dajcie choróbskom.
Pozdrawiam serdecznie

niedziela, 19 września 2010

Zapraszam na ciasto.

Jabłka na mojej działce obrodziły w tym roku wyjątkowo.
Ciężko przerobić i zjeść wszystko,więc Kuba z Maciejem zbierają spady w worki, tata wywozi na skup a oni zadowoleni z każdej  zarobionej złotóweczki.
Zrobiłam na weekend ciasto z jabłkami. Często odwiedzam blog Dagmary W kuchennym oknie .
To właśnie u niej znalazłam przepis na super jabłecznik z kremem cappuccino. Jest świetny.
Bardzo polecam.
Przepis pozwoliłam sobie skopiować od Dagmary.

Składniki na biszkopt:
  • 6 jajek
  • 6 łyżek gorącej wody
  • 18 dag cukru
  • 18 dag mąki pszennej
  • szczypta soli
  • szczypta proszku do pieczenia
Składniki na masę jabłkowo - ananasową:
  • 1 kg jabłek winnych
  • 1 puszka ananasów
  • 2 - 3 łyżki cukru
  • 2 galaretki cytrynowe
Składniki kremu cappuccino:
  • 600 - 700 ml śmietany kremówki 36%
  • 2 - 3 łyżki cukru pudru
  • 1 op. Mokate Cappuccino o smaku czekoladowym (120 g)
  • 1 tabliczka czekolady mlecznej (100 g)
  • 6 łyżeczek żelatyny + ¹⁄³ szklanki zimnej wody + ²⁄³ szklanki wrzątku
dodatkowo:
  • 1 tabliczka czekolady deserowej lub mlecznej (100 g)
  • płatki dekoracyjne do ciast

Wykonanie biszkoptu:
Żółtka ucieramy z cukrem i gorącą wodą do uzyskania pulchnej masy. Białka ubijamy na sztywną pianę ze szczyptą soli i dodajemy do masy żółtkowej. Delikatnie mieszając wsiewamy porcjami mąkę z proszkiem do pieczenia. Ciasto przekładamy do formy o wym. 28 x 40 cm i pieczemy w piekarniku nagrzanym do temp. 180°C  przez ok. 35 minut. Upieczone ciasto pozostawiamy do wystudzenia. Wierzch biszkoptu ścinamy.
Wykonanie masy jabłkowo - ananasowej:
Obrane i pokrojone w ósemki jabłka rozprażamy. Dodajemy zmiksowane wraz z zalewą ananasy i niemal stale mieszając, zagotowujemy. Maksymalnie zmniejszamy ogień, wsypujemy galaretki i stale mieszamy do chwili ich rozpuszczenia. Dodajemy cukier wg uznania( dałam 3 łyżki) i mieszamy. Odstawiamy do całkowitego ostudzenia*.  Gdy zacznie tężeć smarujemy nią przygotowany wcześniej biszkopt.
*po ostudzeniu wstawiłam do lodówki, aby przyśpieszyć zatężanie.
Wykonanie kremu cappucino:
Czekoladę ścieramy na wiórki. Żelatynę zalewamy zimną wodą i gdy napęcznieje rozpuszczamy we wrzątku. Śmietanę ubijamy na sztywno. Dodajemy porcjami cukier puder i kawę cappuccino, stale mieszając mikserem na zmniejszonych obrotach. Cienkim strumieniem wlewamy żelatynę stale mieszając. Nie przerywając mieszania dajemy rozdrobnioną czekoladę. Tak przygotowaną masę szybciutko, aby nam zbyt nie zatężała, rozprowadzamy na warstwie owocowej. Powierzchnię ciasta posypujemy wiórkami czekoladowymi i ewentualnie płatkami dekoracyjnymi. Jabłecznik schładzamy w lodówce.


A oto jabłecznik w  moim wykonaniu oraz kilka jesiennych dekoracji.

























Pozdrawiam wszystkich cieplutko,aczkolwiek już jesiennie.
Oddech Pani Jesieni czuć już wszędzie.
Bardzo jestem wdzięczna za wszystkie odwiedziny.
Dziękuję.

niedziela, 12 września 2010

Grzybowo-wrzosowy weekend. Szafa

Weekend upłynął mi  pracowicie i aktywnie. Było wrzosowo i baaaardzo grzybowo.
Mąż miał  wolne w piątek i w sobotę ,więc wiadoma sprawa ,że nie omieszka pojechać na grzyby. Tym bardziej ,że jest teraz prawdziwy wysyp.
Od piątku więc obieram, gotuję,marynuję i mrożę grzyby.


Zaczęłam też robić moje małe wrzosowisko.


Powoli nabiera wyglądu.Nie ma jeszcze wysypanej kory i nie posadziłam wszystkich wrzosów ale coś już widać. No i jakie grzyby  w nim rosną. Od razu marynowane w słoikach.....

Piękna pogoda dzisiaj była.Wybraliśmy się więc po obiedzie do Janowca n/Wisłą.
Spacerowaliśmy po Górze Zamkowej.Byłam tam setki razy a zawsze urzeka mnie swoim pięknem.
Wracając z Janowca zajechaliśmy do lasu.Było już póżno ale "naszych " grzybów nikt nie wyzbierał i całkiem sporo udało nam się znależć. Narobiliśmy kilometrów i pewnie jutro moje zardzewiałe za biurkiem  kości będą mnie bolały.

A poniżej ja jak  pędzę z górki na pazurki.I na dodatek obładowana kurtkami, bo panowie się zagrzali, i kurtki okazały się zbędne.



Chciałabym jeszcze pokazać starą, dębową szafę, którą niedawno odnowiliśmy pospołu z mężem.Szafa należała do babci mojego męża  i stała u teściów długo na strychu. Nie zrobiłam zdjęć jak wyglądała wcześniej, bo jakoś nie przyszło mi to do głowy. Rozbierana była na części od razu na strychu i dopiero znoszona.Ponad rok czekała aż się ktoś nią zajmie. W końcu udało się. Wyczyszczona,odrobaczona( śmierdzący ten odrobaczacz ), polakierowana. Dębowe dekory zakupiłam u miłego Pana sprzedawcy na Allegro a namiary na niego dała mi MariaPar  . Tak w sumie to od niej odgapiłam pomysł na "przystrojenie" szafy.
Dziękuję Ci ,kochana Violu, za inspirację.



U mojej babci stała podobna szafa i jak pamiętam to zawsze stało na niej radio.
Szafy już nie ma, radia też ale zostały wspomnienia i taką małą namiastkę " babcinych" klimatów  postanowiłam zorganizować sobie w domu.

 Na szafie stoi kolejny portret do mojej małej kolekcji pamiątkowej. Na zdjęciu babcia( ta od tkania kilimów). Zdjęcie zachowało się w idealnym stanie,oryginał. Musiałam tylko zmienić ramę, bo  się trochę sypała.


Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedziny,za wszystkie ciepłe słowa.
Życzę udanego,pogodnego tygodnia.
Do miłego!!!!!