niedziela, 28 listopada 2010

Piękny prezent i piękny początek

To, jak miłe i sympatyczne osoby można spotkać w blogowym świecie, to ani żadna nowina ,ani niespodzianka.
Przekonałam się o tym juz niejednokrotnie .Za maleńką przysługę ( naprawdę bardzo,bardzo maleńką)
dostałam od Moniki (nie ma bloga a szkoda) prześliczne prezenty w podziękowaniu.
Trudno opisać zachwyt w jaki wpadłam,gdy zobaczyłam ten prześliczny różaniec.
Moniko,jeszcze raz dziękuję i niezmiernie cieszę się,że Cię poznałam.






W przesyłce było również urocze,anielskie serduszko.


Dzisiaj pierwsza niedziela Adwentu.Ta niedziela jest zawsze zwiastunem  początku oczekiwania na Święta Bożego Narodzenia. Dla mnie też zawsze takim bodżcem do przygotowania się do tych Świąt duchowo i takim znakiem,że czas zacząć myśleć o takiej całkowicie przyziemnej oprawie tego pięknego czasu,jak zakupy,prezenty,porządki.
Na szybciutko zrobiony świecznik i zapalona pierwsza świeca.

I zawieszka w kalendarzu oznaczająca pierwszą niedzielę już odkryta.


Życzę wszystkim spokojnego oczekiwania.

Cieszę się ,że zaglądacie,mimo,że tak rzadko się pojawiam.
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka

poniedziałek, 22 listopada 2010

Wycieczkowo

Lublin-piękne i największe miasto w województwie lubelskim.
Wycieczkę do Lublina planowałyśmy z siostrą już od dawna.Zawsze stało na przeszkodzie COŚ.
W miniony weekend udało nam się w końcu zebrać i wybrać.Czas, wiadomo, nie najlepszy.W końcu koniec listopada,pogoda nieciekawa ale jak się na coś uprzemy to nie ma siły...
Do Lublina mam ok.90 km, czyli odległość wcale nie taka kosmiczna.Miasto nie jest mi też tak zupełnie obce, bo  kilkakrotnie mijałam go jadąc do Zamościa,na Majdanek ,czy nad Jezioro Białe ale  nigdy nie miałam okazji zatrzymać się w nim na dłuższą chwilę. Chociaż tu z tą dłuższą chwilą też troszkę mijam się z prawdą,bo w Lublinie urodzili się obydwaj moi synowie( tak tak )...No ale wtedy nie w głowie mi było zwiedzanie  i w ogóle wszystko kręciło się wokół szpitala i dzieci.....

Wycieczkę zaczęliśmy więc od zwiedzania Muzeum Wsi Lubelskiej.

Bardzo pięknie tam jest.I mogę sobie tylko wyobrazić jak cudnie musi być w lecie..
Olbrzymi teren,piękne zagrody i stare chałupy , których wnętrza  wiernie odzwierciedlają poziom życia ich ówczesnych mieszkańców.Niesamowite klimaty.Stoły,obrazy,kredensy,ławy,łóżka....
Tak bym sobie jeden taki domeczek  przeniosła na swoje podwórko....
W jednej z chałup paliło się pod kuchnią !!!.Wchodzimy a tu ciepełko!
Szkoda,że nie można robić zdjęć w środku domków.Nadrobiliśmy za to ilością fotek na zewnątrz.
Zdjęcia niezbyt udane,bo pogoda nie sprzyjała robieniu super zdjęć ale chciałam chociaż w małej części pokazać piękno tego miejsca.

















(I taki muzealny eksponat tez się trafił  ...:)))))


Udało nam się również odwiedzić lubelskie Stare Miasto.
Niesamowicie urokliwe kamieniczki tworzą to miejsce niezwykle klimatycznym.

Dziękuję Basi,za moc dokładnych informacji o Lublinie. Na pewno je jeszcze wykorzystam.






Bardzo dziękuję za wszystkie przemiłe i ciepłe komentarze.
Przydają się ,bo ciepełko potrzebne i poszukiwane.Podobno zima nadchodzi....
Pozdrawiam gorąco.
Agnieszka.

niedziela, 14 listopada 2010

Chleb orkiszowy


Kolejnym chlebkiem,który upiekłam jest chleb z mąki orkiszowej. Orkisz ma duże właściwości zdrowotne a mąka z orkiszu idealnie nadaje się do wypieków.


Bardzo polecam ten przepis.Jest bardzo prosty a chlebek naprawdę dobry. A polecam przepis przede wszystkim tym, którzy rozpoczynają  swoją przygodę z pieczeniem chlebka. Ja do takich osób należę,bo jest to trzecie podejście do "chlebowania", w tym drugie udane. Za drugim razem chlebek się nie udał ale ,że nie ma się czym chwalić, więc przyjmijmy ,że drugiego razu nie było....))))


W ogóle pieczenie WŁASNEGO  chleba ,to jest coś takiego,że nie potrafię tego wyrazić swoimi słowami..Żeby poczuć przyjemność z jedzenia swojego chlebka,trzeba go upiec.




A przepis na chlebek orkiszowy cytuję za Dorotką z " Moich wypieków"   :

Chleb orkiszowy


Składniki na 2 bochenki:
  • 800 g mąki orkiszowej
  • 2 łyżeczki soli
  • 1 saszetka suchych drożdży (7 g)
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 łyżeczka miodu
  • 600 ml ciepłej wody
  • nasiona sezamu do posypania
Mąkę  i sól wymieszać, wsypać drożdże, wymieszać. W środu zrobić dołek, dodać  oliwę, miód, wodę. Dobrze wyrobić (przez 5 - 10 minut), aż ciasto  zacznie odchodzić od brzegów naczynia - na tym etapie może cały czas być  klejące (nie dosypywać mąki).


Chlebki  przenieść do wysmarowanych masłem i wysypanych otrębami (lub bułką  tartą) foremek - keksówek o wymiarach 21 x 10 cm. Wypełnić je do połowy,  ciasto wcisnąć w narożniki. Przykryć i pozostawić w ciepłym miejscu do  wyrośnięcia i podwojenia objętości (ciasto powinno wyrosnąć po brzegi  foremki), około 1 - 1,5 godziny lub nawet dłużej - w miarę potrzeby.  Przed pieczeniem wysmarować mlekiem, posypać sezamem.


Piec  w temperaturze 200ºC przez około 40 - 50 minut, aż chleb będzie brązowy  i będzie brzmiał głucho po uderzeniu od spodu. Bochenki wyjdą raczej  płaskie niż wyrośnięte. Studzić na kratce.


Smacznego :) 




Zrobiłam dokładnie jak w przepisie i oto co mi wyszło: 




















Dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze i udanego ,spokojnego tygodnia życzę.
Pozdrawiam
Agnieszka

niedziela, 7 listopada 2010

Ushii-inspiracją.

Wszyscy , którzy znają blog Uli kojarzą te jej śliczne,białe klateczki.
Pewnego razu zobaczyłam w "CCh"  cuś podobnego i postanowiłam je kupić.No i  tak wyszło,że zerżnęłam,odgapiłam ,ściągnęłam itp .pomysł od Ushii. A ładnie mówiąc :ZAINSPIROWAŁAM SIĘ. Dziękuję Uleńko za pomysł.
Nie zrobiłam zdjęć  jak wyglądały w oryginale ,bo nie zdążyłam.Poprosiłam męża,żeby wymontował z tych klatek cały"sprzęt grający" i wątpliwej urody sztuczne kwiatuszki.Tak szybko się za to wziął,że zanim przyszłam z aerobiku( to był mój pierwszy raz. Bałam się ,że moje zardzewiałe kości tego nie przeżyją ale nie jest ze mną tak żle.Zakwasów nawet nie miałam następnego dnia...hehe) , klatki już były nawet pomalowane.Godzinka wystarczyła mojemu mężowi na wszystko.
Mała rzecz,mała zmiana za małe pieniądze a cieszy.
A tak wyglądają:



W domu jedna zawisła w oknie.

A druga pełni rolę małego świecznika.
Większa świeczka tam nie wejdzie ,bo otwór przez który można je włożyć jest dość mały.






Serdeczne pozdrowienia i ciepełko przesyłam wszystkim odwiedzającym mój mały świat.

Agnieszka

środa, 3 listopada 2010

Słodziutko dzisiaj

Słodko,oj bardzo słodko dzisiaj będzie.

Dostałam przemiłe wyróżnienie od trzech przemiłych babeczek:
-Konstancji   i 
-Marty  .


Wielkie dzięki przesyłam Wam za to dziewczyny.Jesteście bardzo ciekawymi osóbkami ,prowadzicie interesujące blogi i cieszę się,że zostałam przez Was zauważona. Dziękuję.

Na tym słodyczy nie koniec.Kolejna słodkość to ciasto,które upiekłam z przepisu Liski .
Jest to sernik kajmakowy jej autorstwa.Dla mnie rewelacja.
Trafiłam kiedyś na ten przepis przypadkowo.Już wydrukowałam sobie przepis  z zamiarem upieczenia ( tylko tak jakoś nie po drodze nam z tym sernikiem było)  a tu rozmawiamy sobie z Kasią na gg i ona mówi,że to ciasto właśnie upiekła. Niewiele więc myśląc musiałam i ja wypróbować przepis. Piekłam to ciacho już trzy razy i za każdym razem wychodzi rewelacyjne.
Pozwoliłam sobie skopiować przepis:
Sernik kajmakowy

Spód:

50 g orzeszków solonych (mogą być dowolne ale sprawdzą się też np. fistaszki czy nerkowce)
80 g ciastek kruchych (np. be-be)
30 g masła
1 łyżka cukru

Tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia (tortownica o średnicy 20 cm i dosyć wysokim brzegu.
Ja zrobiłam ciasto na zwykłej,standardowej blaszce,podwajając produkty).
Składniki spodu zmielić w malakserze - orzeszki mogą być też dobrze posiekane.
Wyłożyć masę na spód, wyrównać i wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 st C. Piec 12 minut.

Masa:

400 g masy kajmakowej/krówkowej (można kupić gotową - w sklepach znajdziemy ją najczęściej tam, gdzie mleko skondensowane i śmietany UHT)
50 g masła
100 g cukru
cukier z prawdziwą wanilią (lub zwykły wanilinowy)
3 jajka
600 g sera trzykrotnie mielonego (polecam ser w wiaderku np. Piątnicy)
1 łyżka mąki pszennej

Masło utrzeć z cukrem i wanilią, dodać 230 g kajmaku (resztę wykorzystamy do polewy) i utrzeć na gładką masę, następnie dodawać jajka i po łyżce sera i mąkę. Dobrze zmiksować.

Masę przełożyć na podpieczony spód, wyrównać wierzch i wstawić do piekarnika, zmniejszając temperaturę do 180 st C. Piec 45-50 minut. Po 30 minutach należy sprawdzić stopień upieczenia - gdyby sernik za bardzo się rumienił, trzeba przykryć wierzch folią aluminiową.
Wyłączyć piekarnik i ostudzić sernik przy uchylonych drzwiczkach piekarnika.
Kiedy zupełnie ostygnie, wyjąć i przygotować polewę:

Polewa:

170 g masy kajmakowej włożyć do garnuszka, dodać 3 łyżki mleka i gotować na malutkim ogniu, aż masa stanie się bardziej płynna. Jeśli będzie miała grudki, należy ją zmiksować. Zdjąć z ognia, dodać 2 łyżeczki masła i dokładnie wymieszać.
Tak przygotowaną polewą polać wierzch całkowicie ostudzonego sernika.
Można posypać prażonymi płatkami migdałów (w temp. 190 st C prażymy je przez 10 minut).

Wstawić do lodówki na minimum godzinę.

Smacznego!

Polecam ciasto serdecznie.






I jeszcze jedna słodkość, która na razie dojrzewa.
Jest to Piernik staropolski. Przepis sprawdzony już w ubiegłym roku a dostałam go oczywiście od mojej niezawodnej Kasi  .
Zdjęcia nie zrobiłam, bo masa wygląda mało atrakcyjnie...hehe

Dziękuję za odwiedziny i przemiłe słowa.
Pozdrawiam i duuuużo słoneczka przesyłam