niedziela, 3 stycznia 2010

Złotówkowe kłopoty

Radość z przywitania Nowego Roku przyćmił pewien incydent.Otóż mój młodszy syn Maciej w przedostatni dzień roku przypadkowo połknął monetę jednozłotową.Sam nie wie jak to się stało.Bawił się, włożył monetę do buzi ,zapomniał i jakoś poszło.Nie jest już taki mały,ma 8 lat,więc rozumie,że pieniędzy się nie bierze do ust ,o połykaniu nie wspomnę.
No ale cóż,zdarza się.
Wujek Maciusia stwierdził,że jego chrześniak strasznie na kasę ,,łakomy,, ..hehe

Bardzo się martwiliśmy.Nie wiedziałam co o tym myśleć.Bo niby nic,powinien oddać ze stolcem ale z drugiej strony....No właśnie zawsze jest druga strona medalu...A jeśli się to nie uda,a jeśli się gdzieś przyklei?Różne mi po głowie chodziły myśli...
Mieliśmy sporo kłopotów w Sylwestra:wizyta u lekarza,skierowanie do szpitala,usg,obserwowanie stolca,bo a ,,nóż widelec,, się pojawi ta nieszczęsna moneta..Tego czekania nie życzę nikomu...

I dzisiaj wreszcie ulga...Jest złotówka!!!!!!Ufffff..Kamień spadł mi z serca,że obyło się bez jakichś komplikacji...Ale te cztery dni czekania wykończyły mnie nerwowo...

Nowy Rok witaliśmy na ,,balu,,.Było dużo naszych znajomych ,więc naprawdę było miło,wesoło.Wytańczyłam się ,rozruszałam stare kości.Tylko tak od czasu do czasu przypominała mi się ta nieszczęsna złotówa!

Jak już zguba się ,,odnalazła,,i odetchnęliśmy z ulgą ,wybraliśmy się do lasu .Chłopcy pozjeżdżali na sankach,zrobiliśmy mały kulig samochodem.Było zabawnie.A w lesie jest pięknie!







Chciałabym bardzo gorąco podziękować za wszystkie przemiłe,przesympatyczne życzenia noworoczne.Muszą się spełnić!Wierzę w to!

Dziękuję bardzo,bardzo!

Pozdrawiam serdecznie i zimowo!

38 komentarzy:

  1. No to miałaś "stresa'.Dzieciaki są nieprzewidywalne,niestety.A my oglądamy chyba za dużo filmów i stąd nasze wyobrażenia.Dobrze,że dzieci mam duże ale za to wnuczki małe i ciągle nieszczęsna myślę co może się im stać..
    Zima piękna ale na zdjęciu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję Ci takiej akcji,ja to w takich sytuacjach wpadam w panikę i chyba zabawa sylwestrowa byłaby do niczego.Dobrze,że wszystko tak się skończyło.Aguś,przepis na karpia w śmietanie obiecuję Ci "sprzedać" tylko muszę ułożyć go w słowa,bo od pokoleń u nas w rodzinie funkcjonuje przekaz ustny tej potrawy.Pozdrawiam cieplutko z pracy;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze,że już po wszystkim. Myślę, że Młody był tym wszystkim jeszcze bardziej przestraszony od Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wierz ze sie spełnia
    I to mocno
    A z ta zlotowka
    Zachowaj ja
    To chyba calkiem wyjątkowy początek zdobywania pieniędzy z powrotem hihihihihihihihihihihihihihihihi
    Ale z drugiej strony oj MAMUS to nie chce byc w takiej sytuacji
    Chyba Cie tu to calkiem rozumiem

    Agus to ja Ania tchnienie wiec zadnego strachu
    Pozdrawiam ściskam całuje w nowym roku

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wiem,że z jednej strony to dosyć komiczna sytuacja.Wiem,że może panikara jestem.Teraz mogę się nawet pośmiać z tego ale przysięgam,że przez te cztery dni do śmiechu mi nie było wcale. Ta złotówka wcale nie jest taka mała!!!!!
    Dziękuję za miłe słowa!
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  6. Moi rodzice wiedzą też coś na ten temat...
    Podobno będąc małym dzieckiem połknęłam swój pierwszy w życiu srebrny pierścionek jaki dostałam od dziadków,a miałam wtedy roczek...
    Też było biegania po szpitalach na szczęście też obyło się od metody chirurgicznej:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Też by mi nie było do śmiechu,spanikowałabym jak nic.Dobrze ,że wszystko się tak szczęśliwie skończyło:)
    Pozdrawiam porannie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj ja bym ze stresu padła!! Ciesze się, że wszystko się skończyło...hmm sukcesem :)
    A złotówkę to bym zachowała - na pamiątkę, niech przypomina, że wszystko dobre co się dobrze kończy.
    Miłego poniedziałku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To fakt, śnieg w sylwestra dopisał. Brakowało go w święta ale lepsze to niż całkiem bezśnieżny. Teraz martwi mnie to że robi się za zimno. U nas minus 9 stopni. A ma być zimniej jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj, kochana współczuję Ci serdecznie. Chyba przez te 4 dni bym osiwiała... :)Poważnie, takie historie zwalają mnie z nóg. Niby potrafię je sobie realnie przetłumaczyć, ale...to serce matki, króre wiecznie zamartwia się na zapas.
    Całe szczęście, że już PO wszystkim :)
    Uściskaj małego pechowca ode mnie ;)
    Moc zimowych pozdrowień :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Hi, tank you for passing and leaving your comment (unfortunately I can't understand beacause I don't know your tongue)!!!! I love your blog it's simply great! And such wonderful pictures! You have a lot of snow, for me is a dream because here it is very very rare!!!!
    I wish you a sweet new year and that your dreams come true!!!!
    Have a nice week

    OdpowiedzUsuń
  12. Wieczór pełen wrażeń ! Gratuluję mocnych nerwów. Pozdrawiam noworocznie

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak mój młody tez wpadł kiedyś na pomysł tego typu on dla odmiany wsadził sobie kulkę papierową do nosa.
    Do dziś zastanawiam czy takie pomysły rodzą się w głowie bo dzieci się nudzą czy dlatego że silniejsze jest w nich zrobienie czegoś niedozwolonego, na pierwszy rzut oka całkiem niewinnego?

    Ech ... dobrze że koniec był przynajmniej szczęśliwy ;))) pozdrawiam serdecznie
    ps
    zima urocza mam nadzieję że dotrwa do ferii

    OdpowiedzUsuń
  14. Niezazdroszczę, no ale wypadki się zdarzają a dzieci są, tylko dziećmi.
    Cieszczę się ,że historia miała pozytywny finał!
    Pozdrawiam(już) w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak to dobrze że już po strachu, ale nie chciałabym być w Twojej skórze, choć już też niejedno przeżyłam z dwójką dzieci (teraz już prawie że dorosłych)
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku,pozdrawiam
    A zdjęcia i las - przepiękne!

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj, wspolczuje takiego przezycia :( Dobrze ze wszystko szczesliwie sie zakonczylo Agnieszko!

    Zyzce, by Nowy Rok nie obfitowal w tego typu 'przyjemnosci' ;) i zeby przyniosl Ci / Wam jak najwiecej szczesliwych i pogodnych dni :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam serdecznie w ten mroźny dzień! Prowadzisz bardzo przyjemny blog:-)Miło jest odkrywać takie miejsca. Jeśli chodzi o zdarzenie złotówkowe to zgadzam się,że pomysłowość dzieci jest nieograniczona! Teraz Twój Synuś zapewne oszczędzi sobie takich eksperymentów:-)Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  18. Uff, dobrze, ze wszystko sie dobrze skonczylo...
    Piekne widoki zimowe, u mnie pogoda bezsniezna, wiec patrze z przyjemnoscia:).
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  19. Ożesz TY!!! O zgrozo !!! Aguniu dzielna jesteś i Twój maluch też, ja to bym w momencie posiwiała bo ja panikara straszna jestem co to nawet drży kiedy usłyszy zwykły kaszel !!!
    Ale całe szczęście nic się nie stało ...

    Aguniu przy okazji Kochana wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, samych szczęśliwych chwil, pełnych miłości i radości dla Ciebie i całej Twojej rodzinki

    Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  20. Wielkie dzięki za zrozumienie ,za wszystkie miłe słowa.
    Wszystko skończyło się dobrze ale mogło być różnie.
    Miło,że jesteście!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale mieliście przygodę :O Wyobrażam sobie co przeżyłaś! Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło.. teraz jak bedziecie wspominać ten incydent będziecie się smiać :)
    Zdjęcia z wyprawy sankowej piękne! Mam podobne z wczorajszego spaceru:) U nas też tak śnieżnie. Pozdrawiam noworocznie!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ach te dzieci, dobrze, że wszystko się dobrze skończyło.
    Krajobrazy zimowe cudne - taka powinna być zima.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  23. Cieszę się,że wszystko dobrze się skończyło ale tych nerwów to Ci współczuje,no ale dobrze,że już po nich :D
    Fantastyczna taka zima :D
    pozdrawiam cieplutko w Nowym Roku-wszystkiego dobrego

    OdpowiedzUsuń
  24. No to miałaś przejście! Współczuję i rozumiem. U mnie podobnie jak u 13tki u obydwojga dzieci były kuleczki w nosie, tyle że plastikowa i metalowa!
    Agnieszko, niech ten incydent będzie ostatnią nieprzyjemnością jaka Cię spotkała!
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  25. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. Na pewno trudno zachować spokój, kiedy chodzi o własne dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  26. A to pech, na szczęście wszystko skończyło się dobrze, uścisnij małego łobuza i może obiecaj większe kieszonkowe ;))
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  27. hahahah spodobalo mi sie skojarzenie ..lakomy na pieniacze ...

    OdpowiedzUsuń
  28. Współczuję stresu, dzieci niestety mają czasem dziwne pomysły ;-)

    Zima urocza, lubię taką (na zdjęciach najchętniej).

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  29. Znam to z własnych przeżyć.Janek mając 9 lat połknął dwa grosze.I również było kilka dni strachu,wizyta na ostrym dyżurze,i obserwacja...Ale się dobrze skończyło.
    Zima rzeczywiście piękna!!!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  30. Thank god , that coint came out...
    Haha, at least you will have a good laugh about it... And you will never forget new years 2009-2010.
    I, undurstand, though, that it couldn´t have been nice, and very distressful...

    I´m glad , you had a nice time at the party, and got to dance a bit.
    There is nothing better , than to be among the people you love.

    Have a nice monday night!

    Hugs/
    Luiza

    OdpowiedzUsuń
  31. Oj już tylko sobie mogę wyobrazić ile stresu ta przygoda z moneta musiała Ciebie kosztować. Najważniejsze że dobrze się skończyła a chłopcy sobie już an luzie mogli poszaleć na śniegu. Bo widoki tej zimy naprawdę niesamowicie ładne są. Już zachwycałam się Twoim widokiem z okna wcześniej.
    Cieszę się ze Sylwestrowa noc minęła znakomicie i w dobrych nastrojach. Życzę Tobie i Twojej Rodzince samych radosnych dni w Nowym Roku.
    Pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
  32. o Matko kochana , szczęście , że to się tak skończyło ale wyobrażam sobie co przeszłaś ... Pozdrawiam gorąco i podziwiam piękną zimę

    OdpowiedzUsuń
  33. ;)))))
    Ładnie, dobrze, że wszystko dobrze się skończyło...
    Wiem przez co przeszłaś, moja mała kiedyś wsadziła do noska korala ;) Cóż, pomysłowość naszych bąbli nie zna granic;))
    Zapraszam do siebie po wyróżnienie i pozdrawiam zatroskaną mamę

    OdpowiedzUsuń
  34. Kiepska z Macieja skarbonka, bo nie dość że nieoprocentowana, to jeszcze dostarczająca nerwów, więc już więcej z Jego usług nie korzystaj :)
    A na poważnie, to dobrze że się wszystko dobrze skończyło.
    Widoku przepiękne, ale tylko na fotach bo na żywo nie dla mnie - nie lubię zimą wychodzić z domu :)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  35. No tak..dzieci :) Cieszę się, że, wszystko skonczyło się dobrze :) Jak czytałam Twojego posta zaraz sobie przypomniałam, jak ja kiedyś mając około 5 lat wyjadłam wszystkie pionki do chińczyka..bo niby po co mi były, skoro i tak nikt nie chciał ze mną grać, bo dopiero się uczyłam...oj pamiętam jak oczekiwaliśmy kiedy znowu je zpbaczymy...teraz wiem co musiała przeżywać moja mama!!! :)
    pozdrawiam Cię bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  36. Na szczęścia akcja "złotówka " zakończyła się sukcesem i teraz można się uśmiechnąć! Ja się nie dziwię ,pewnie też bym latała z paniką w oczach .
    Ważne ,że już po wszystkim i będzie co wspominać po latach.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  37. Niezła akcja! Dobrze, że tak się to wszystko skończylo.
    A kuligu zazdroszczę, ale tak pozytywnie zazdroszczę :) Ja w tym roku nawet się na sanki nie mieszczę :D

    OdpowiedzUsuń
  38. No niewesoło... dobrze, że wszystko dobrze się skończyło :)

    Nie zdązyłam wcześniej złozyć życzeń, wyjechałam... - Zatem: wszystkiego dobrego w nowym roku i samych radosnych chwil! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ...