Wiśnie,to jedne z moich ulubionych owoców letnich.Zawsze zajadałam sie nimi bez umiaru ale w tym roku są wyjątkowo kwaśne,mimo ,że już dobrze dojrzałe.Podobno im więcej słońca tym słodsze.A tu słońca jak na lekarstwo.
Z wiśni zrobiłam już soki i kilka kompotów.
Kompoty wykorzystuję póżniej przez cały rok do ciasta ,które uwielbiam.
Z wiśni zrobiłam już soki i kilka kompotów.
Kompoty wykorzystuję póżniej przez cały rok do ciasta ,które uwielbiam.
Ciasto z wiśniami:
Składniki:
-5 jajek,5 łyżek cukru,3 łyżki mąki pszennej ,2 łyżki mąki ziemniaczanej,1 łyżeczka proszku do pieczenia.
Żółtka utrzeć z cukrem ,dodać wymieszane mąki z proszkiem.
Ubić na sztywno pianę i dodać do masy żółtkowej.Delikatnie wymieszać i wylać na blachę.Piec ok. 25 min.
-0,5 l śmietany kremówki 30%,4 łyżki cukru pudru,250 g serka homogenizowanego,3 łyżeczki żelatyny.
Śmietanę ubić na sztywno,dodać cukier,serek homogenizowany oraz rozpuszczoną w 0,25 szkl wody żelatynę (wlewać zimną i tężejącą).Masę szybko wyłożyć na ciasto.
Gdy zastygnie,ułożyć wydrylowane wiśnie z kompotu.
Kompot uzupełnić wodą(tak aby było 0,75 l. płynu) i zagotować.Rozpuścić 2 galaretki wiśniowe.Kiedy zaczną tężeć,wylać na wiśnie.
Smacznego!
Raz zrobiłam to ciasto ze świeżymi wiśniami ale było za kwaśne.Wolę więc wisienki z kompotu.I galaretka jest z kompotem podwójnie wiśniowa.
Naleweczka wiśniowa też już zrobiona.
O widzisz działamy dziś na falach wiśniowych. Chętnie skorzystam z przepisu na ciasto i poproszę o recepturkę na nalewkę, jeśli pokoleniowo nie jest strzeżona:) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuń:) ja tak średnio na jeża za wiśniami przepadam... teście ostatnio w słoiki robili... ja nie wiem kto to będzie jadł... sam teściu jak zwykle, pytając mnie czemu ja nie chcę, bo my to tylko te chemiczne soki pijemy... tak się składa, że rzadko co kiedy pijam kupne soki... często kupny syrop malinowy do herbaty - zimą ale to moja wina, że akurat nikt go nie robi :P na swojej chałupce na pewno będę robić :) bo uwielbiam maliny i wszystko co z nich - na naleweczkę bym się pokusiła :D no i ciacho ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńP.S. Wiśniową oczywiście w Twojej wersji :D
OdpowiedzUsuńLlooka-rozbawiłaś mnie tą pokoleniowo strzeżoną recepturką....hehe...))Chyba ,że ja dla potomnych zostawię wypróbowane przepisy,bo w rodzinie nikt nalewek nie robi (oprócz jednego szwagra).
OdpowiedzUsuńGdy parę lat temu szukałam w necie jakiegoś przepisu na nalewkę wiśniową,to głowa mi puchła.Tyle wersji było.Jedni zalewali wiśnie spirytusem,potem zasypywali cukrem.Inni odwrotnie..I w ogóle różnych cudów sie naczytałam.Znalazłam taką najprościejszą:
-1 kg wiśni
-2 szkl cukru
-0,5 l spirytusu 70%
Umyte i osączone wiśnie wkładam do słoja,zasypuję cukrem i zalewam spirytusem.Zakręcam i codziennie macham słojem,żeby cukier się rozpuścił.Stoi to wszystko 4-5 tygodni i gotowe do picia.Polecam.Robiłam już kilka razy z rzędu i jest bardzo dobra.
Dagmarko-maliny to ja też uwielbiam.I to bardzo.
A jak Twoi teściowie zrobili wiśniowe kompoty ,to wypróbuj moje ciasto.
A na naleweczkę zapraszam.Tylko za jakieś 5 tygodni.I ciasto zrobię też..
Pozdrawiam serdecznie.Buziaki.
Jeszcze w tym roku nie próbowałam wiśni, ale faktycznie wszystkie owoce są kwaśne...
OdpowiedzUsuńW nalewce wiśnie nie drylowane?
Pozdrawiam serdecznie :)
Joasiu,nie dryluje wiśni do nalewki.Z pestkami zalewam.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
O rany ale pyszne ciasto!!!To zes mi ochoty narobila haha.Nasze drzewko czeresniowe obrodzilo wiecej niz w poprzednim roku,ale niestety na duuuuze plony trzeba poczekac jeszcze kilka lat.Tak czy siak,czeresnie byly pyszne(zjedzone juz jakies 2 miesiace temu) ,ale zdecydowanie za malo:-/ A wracajac do twoich wisni-tak mi ochoty narobilas,ze w drodze powrotnej od lekarza kupie czeresnie(bo tu wisni nie znaja) i zrobie twoje ciasto:-)Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńU mnie też wiśnie dojrzewają i chyba się skuszę na ciasto wg twojego przepisu. nie lubię jeść samych owoców, ale w cieście - pycha!
OdpowiedzUsuńAniu,Mia-ciasto jest naprawdę pyszne.Z czystym sumieniem polecam.
OdpowiedzUsuńJa zrobiłam w piątek i w niedzielę resztki dojedliśmy.
Dzięki,że wpadłyście.Buziaki
Zrobię naleweczkę :))
OdpowiedzUsuńLubię Twoje przepisy :))
Pozdrawiam!
ojojoj!! Jak to ciasto niesamowicie wygląda!!! i naleweczka prezentuje się pod tą koronką bardzo szlachetnie :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
Pozdrawiam serdecznie
No to jesteśmy w tym samym temacie-wiśniowym .
OdpowiedzUsuńMy do nalewki wiśnie drylujemy tylko kilka wrzucamy z pestkami /dla smaczku /.Dzisiaj podrylowane wiśnie wrzucaliśmy do słoików i zasypywaliśmy cukrem , następnie gotowaliśmy tak jak kompoty -to z przeznaczeniem na placek .Z reszty podrylowanych wiśni zrobiliśmy nalewkę , a jutro będą na tapecie kompoty i dżemy. Pozdrawiam Yrsa
Za 5 tygodni to mnie nie będzie w PL :/ Ale wpadłabym do Ciebie :) do wielu bym wpadła... :) i zaprosiłabym do siebie, ale to jak będę mieć własne ^^ ... :P Buziaki :*
OdpowiedzUsuńHa! Ja też na wiśniwoych falach :-) dziś konfitury, jutro soki, a na naleweczkę też już zasypałam cukrem. I jeszcze trochę zamroziłam, będzie na ciacho :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Joasiu,Elle-dzięki serdeczne dziewczyny!
OdpowiedzUsuńYrso-widzę,że ostro działasz z tymi wiśniami.I dobry pomysł na wiśnie z cukrem do ciasta.Ja tak z jabłkami robię.
Zastanawiam się czy jest jakaś różnica w smaku nalewki z drylowanych i niedrylowanych wiśni.
Hmm...chyba muszę zrobic teraz z drylowanych..
Dagusiu -mam nadzieję,że kiedys sie spotkamy.Wiesz jak to jest...Góra z górą sie nie zejdzie ale człowiek z człowiekiem zawsze....
Alizee-witaj w wiśniowym klubie.Jest przy tych przetworach roboty ,prawda? Ale jak miło się póżniej gotowe wyciąga ze spiżarki...
Serdeczności przesyłam...:))
Aagaa ...kusisz ...wszystko bym zjadła ,wypiła...a potem turlała bym się przy obfitości tuszy i pod wpływem!
OdpowiedzUsuńAle za nalewkę też się wezmę .
Pozdrawiam ciepło.
Bardzo apetycznie prezentuje się to ciasto! Aż szkoda, że ja na słodycze straciłam ochotę ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń