Zadomowiła się na dobre i ani myśli odejść.Śniegu codziennie przybywa.Dzisiaj w sklepie Pani ekspedientka powiedziała mi,że tak ma być jeszcze 6 tygodni! Matko jedyna!! Nie chcę w to wierzyć!
Więc cóż nam pozostało?Trzeba się z tą zimą jakoś zaprzyjażnić!Albo przynajmniej poudawać ,że się ją lubi!!
Znajomi zorganizowali dzisiaj w Sycynie kulig!Warunki wymarzone!Śniegu tyle ,że URSUS ledwo dawał radę ,temperatura dodatnia , bezwietrznie!
No i ostatki dzisiaj!
Po kilkukilometrowej przejażdżce po lesie było ognisko,kiełbaski ..I herbata " z prądem"...
I suszenie zadka było...
A na takich ,50-letnich saniach miałam przyjemność dzisiaj jechać....
Zdjęcia kiepskie ale po pierwsze to nikt nie chciał pozować ,a po drugie to nikt nie miał głowy do robienia fotek, no a po trzecie,to nieważne i pierwsze i drugie ,bo było naprawdę super!!!
Pozdrawiam serdecznie i ostatkowo!!!
A ja z katarem do "ziemi" mogę tylko pozazdrościć tych sań...no i herbatki:-)Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńhuhuha nasza zima wcale nie jest zła:-) Gdyby nie śnieg nie byłoby tak fantastycznych kuligów. Tak więc pozostaje zawiązać szalik i korzystać z zimy:-)
OdpowiedzUsuńtaka sanne sama bym chetnie sobie zrobila choc zimy nie lubie,mnie sie czasami wydaje ze w tym roku wiosny nie bedzie tfu,tfu ;)
OdpowiedzUsuńKolejne ognisko na śniegu ?? Chyba mi na złość robisz ;) Jesteś jedyna w swoim rodzaju z tymi wyskokami :)Normalnie Perry Farrell i jego "100 ways"...pozdrawiam i jak zawsze czekam na koleje ognicho ;)
OdpowiedzUsuńAguniu, Ty to wiesz, że żyjesz ;)
OdpowiedzUsuńKiełbaski z ogniska miałam przyjemność jeść tylko latem, a kulig zaliczyłam...żeby nie skłamać...ok 16 lat temu!!!
No bo ja bym chciała, tylko nie mam z kim :(
Ale Aguś, sanie to miałaś bombowe! :) Mam nadzieję, że już ich z rączek nie wypuściłaś? To zabytek klasy "0" :)
Mocniuchno ściskam :*
Napadało tyle śniegu że autem wyjadę chyba wiosną. Naprawdę w tym roku się wyszaleję za wszystkie czasy narty łyżwy sanki ... ja naprawdę KOCHAM ZIMĘ taką jaką mamy teraz.
OdpowiedzUsuńKuligu i tych sań zazdraszczam oczywiście ale kto to wie może i ja się jeszcze kuligowo spełnię w tym roku bo frajda jak sądzę boska pozdrawiam Aguś z rana
No bosko i tyle, wiem co mówię, bo i ja miałam przyjemność sanny doświadczyć, fajnie tak móc oderwać się od rzeczywistości :)
OdpowiedzUsuńNo ale Aguś, ursus?? koni w pobliżu nie było??
Pozdrawiam
Fantastycznie ! mogę tylko zazdrościć ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAguś, Ty to masz fajnie, że masz gdzie kuligi urządzać:) Super! Jak nie można się zimy pozbyć, to trzeba umieć się nią bawić:)Wokół mnie sam beton niestety, więc o kuligach mogę jedynie marzyć:) A te kiełbaski w środku zimy...mniam,mniam!:-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Małgosiu-kataru mogę tylko współczuć.Wiem jakie to męczące
OdpowiedzUsuńPepsione-właśnie..Jakieś plusy tej zimy też trzeba znależć..
Blogu niedzielny-odpukaj w niemalowane.....
Lambi,no cóż ciepła nie ma słońca,poopalać sie nie można,to trzeba założyć kilka warstw ubrań i w śnieg...
Aluś,żebyś ty kochana bliżej mieszkała ,to już ja bym Cię na sanki wyciągnęła.Masz moje słowo!
A sanie,to pamiątka po dziadkach naszych znajomych..A w jakim są stanie...Normalnie idealnym...
13-ja sniegu i zimy to mam juz dość...Dzisiaj znowu pada,mąż poszedł odśnieżać,bo samochodem z garażu nie wyjedziemy..Życzę Ci,żebyś się wyhasała na śniegu za wszystkie czasy.Korzystajmy,bo wiadomo,może za rok śniegu będzie jak na lekarstwo?
Ikuś o konie na wsi to teraz trudno..Ale powiem Ci ,że w piątek czeka mnie jeszcze jeden kulig z ludżmi z pracy.I to będzie taki właśnie z konikami...
Mario, Elisaday-dziękuję..
Pozdrawiam wszystkich walentynkowo...
I to faktycznie najlepszy sposób na zimę - oswoić ją ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietną mieliście zabawę :-))
O matko! Jak ja Ci tego kuligu zazdroszcze!!!!! I tej kielbaski, i tej herbatki (z pradem, oczywiscie..) :)
OdpowiedzUsuńCaluski przesylam
Zazdroszczę Ci tego ognicha i dobrej zabawy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
J:O)
Widzę, że ogniska masz już na porządku stałym tej zimy :))
OdpowiedzUsuńŚwietna zabawa !
Pozdrawiam cieplutko.
Mam nadzieje, że pani w sklepie się myli..hihihi
OdpowiedzUsuńSuper mieliście kulig! Parę lat temu też mielismy podobny, Ursus nas wiózł i wiózł, potem ognicho do nieba, kiełbaski...było super! Tylko nie mielismy takich pięknych, starych sań. :)
Pozdrawiam zimowo.
kulig!
OdpowiedzUsuńświetna sprawa!
póki co walczę z morzem zasmarkanych chusteczek.o kuligu nawet nie mogę marzyć :(
ale dzięki Twoim zdjęciom przypomniałam sobie o urokach zimy, która mi obrzydła...
:)
Kulig, stare sanie, ognisko i kiełbaski i na ocieplenie herbatka z prądem - no czeko chciec wiecej w tak urocza zimę (ale tej już chyba mówię NIE)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Eech, u Ciebie to przynajmniej radocha z tej zimy :), fajnie się bawicie, pozazdrościć! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietnie się bawiłaś jak widać :)
OdpowiedzUsuńW takich saniach tez pomknęłabym z chęcią po bezdrożach....
Pozdrawiam serdecznie
Gratulacje fajnej zabawy, ech też bym tak chciała :-)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością zapraszam po wyróżnienie:-)
OdpowiedzUsuńAgusia - super wypad :) nie ma to jak zaprzyjaźnianie się z zimą :))) brawo ;)
OdpowiedzUsuńNa kuligu też byłam ostatnio kilka dobrych latek temu... URSUS u mnie też ciągnął :D :D :D
Buziole kochana :*
Aguniu ależ wspaniała zabawa, oj jak ja zazdroszczę ...
OdpowiedzUsuńCudowny sposób na jak to ładnie ujęłaś " zaprzyjaznianie się z zimą " . Zabawa musiała być świetna :) Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńJaka szkoda,że ja choruszka jestem.....takie rzeczy mnei omijają! Zazdroszczę...oczywiście pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńTy to masz zdrowie, ja jak nie muszę, to mnie nawet tymi 50letnimi sańmi nie wyciągnęli :)
OdpowiedzUsuńAczkolwiek zazdraszczam przeżyć, bo będzie co wspominać kiedyś.
Pozdrawiam z ciepłej sofy :)
Wspaniałe te stare sanie, Ago. Prawdziwy skarb!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń