Takiego weekendu jak ostatni nie miałam już dawno.
Słonecznie,spokojnie,bez pośpiechu,poganiania i przymusu.
Nadrobiłam kilka domowych spraw,.Był mały grill i czas na posiedzenie na słońcu i małe opalanko.
Pozlewałam do butelek sosnowy syropek.
Młode przyrosty sosnowe zdążyłam zerwać z końcem maja.Zasypane cukrem stały tydzień.Puściły sporo syropku.Przyda się na niedobre kaszelki.
Był też spacerek.Gdy dojrzałam krzaczki dzikiej róży postanowiłam zrobić naleweczkę z płatków róży.
Narwałam więc płatków.Powinno ich być 250 g. 0,5 l wody gotuje się z 40 dag cukru . Wrzątkiem zalewa się płatki , dodaje sok z połowy cytryny lub pół łyżeczki kwasku cytrynowego.
Odstawiam miksturę na kilka dni, póżniej odcedzam i dodaję 250 ml wódki. Naleweczka rewelacyjna.
W ubiegłym roku zrobiłam mało i teraz też.Płatków niestety deficyt.
Tuż za domem rosną krzaki czarnego bzu.
Zrobiłam syropek w/g przepisu Edy .
Usmażyłam też placki.Kiedyś Robert Makłowicz narobił mi na nie ochoty piekąc te placki w swoim programie.Spisałam wtedy przepis i wypróbowałam .
Teraz ,raz w roku, je piekę.
A szło to tak:
Składniki:
- ok 15 pęczków kwiatów czarnego bzu
- 250 g mąki
- 2 jajka
- woda mineralna (ile zabierze)
- szczypta soli
- cukier puder
- ok 15 pęczków kwiatów czarnego bzu
- 250 g mąki
- 2 jajka
- woda mineralna (ile zabierze)
- szczypta soli
- cukier puder
Z mąki , jajek i soli zrobić ciasto.. Mieszając dolewać wody tyle, by ciasto było pół płynne. Trzeba je rozrobić bardzo dokładnie.
Na patelni rozgrzać sporo oleju.
Odcinać kwiaty z łodyżkami, maczać w cieście trzymając za łodyżkę i wkładać od razu na gorący olej. Obsmażać na rumiano z obu stron.
Podawać posypane cukrem pudrem
Na patelni rozgrzać sporo oleju.
Odcinać kwiaty z łodyżkami, maczać w cieście trzymając za łodyżkę i wkładać od razu na gorący olej. Obsmażać na rumiano z obu stron.
Podawać posypane cukrem pudrem
Polecam.Są naprawdę świetne.
Pierwsze truskaweczki pojawiły się na mojej "olbrzymiej" plantacji.
Zrobiłam koktajl, który szybciutko "dostał nóg" . Tak szczerze, to ja chyba wypiłam najwięcej.
A to fajne zielsko z tych łąkowych spacerów przyniosłam.
Rozmawialiśmy dzisiaj w pracy z kolegą o takich różnych syropkach,miodkach,naleweczkach i w ogóle.On np. o miodzie z mniszka nigdy nie słyszał, nie wspomnę już o plackach z kwiatami czarnego bzu.
W pewnym momencie mówi,że ja to jak czarownica.Zielsko zbieram i jakieś specyfiki robię. I koniecznie musi przyjść do mnie do domu i zobaczyć, czy przypadkiem jakieś żabie udka się w terpentynie nie moczą..... Mówię ,że nie, nie moczą się. JESZCZE się nie moczą....
Mam jeszcze prośbę do wszystkich odwiedzających.
Kiedyś zakupiłam w Jysku niebieski chodnik-dywan.Tak się składa,że bardzo potrzebuję podobny jeszcze jeden.Chodzi mi przede wszystkim o ten kolor. W radomskim Jysku nie ma. Możliwe,że już w ogóle nie ma ich w sprzedaży. I tu moja prośba.Może ktoś ma taki, nie pasuje mu do niczego, nie podoba się itp i chce wyrzucić, oddać, sprzedać. Chętnie odkupię.
A może ktoś widział w jakimś innym Jysku taki chodnik.Byłabym bardzo wdzięczna.Pokryję koszty wysyłki,pakowania...Z góry dziękuję.
Życzę Wam kochani słońca .Cieszmy się każdym dniem ze słoneczkiem, bo znowu mają być deszcze.
Dzisiaj w nocy nie wytrzymały wały na Wiśle w Janowcu.Woda zalała ok 100 ha terenu.
Mam tam znajomych,którzy cały parter domu mają w wodzie.
To straszne.Nie do uwierzenia.
Pozdrawiam serdecznie
Jutro będę u nas w sklepach z dywanami chodniczkami itd to poszukam.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
Ależ ja Wam zazdroszczę tych syropków sosnowych.
OdpowiedzUsuńJak tylko będę w Jysku u siebie to zobaczę czy są.
Buziole przesyłam.
O, mozliwe, ze jutro będę w jysku to sprawdzę od razu :)
OdpowiedzUsuńsamego czrnego bzu nie lubię, ale placki tak :) a wiesz, tez kiedyś taki komentarz podobny usłyszałam, oczywiście w żartach, ale... :)
he, ja tez weekend miałam grilla inne podobne atrakcje, ale komarzyska posiekły mnie jak nie wiem co :( zawsze w towarzystwie za lep na komary robię :(
Buziaki!
Nigdy nie miałam okazji posmakować takiego syropku,,ale wyobrażam sobie,że musi byc pyszny:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ,że słoneczko bedzie gościć już prze całe wakacje a woda odpuści
ściskam
Zaintrygowała mnie ta nalewka z płatków dzikiej róży,muszę koniecznie się poszukać koło mnie z tym kwieciem.Jak będę w Jysku nie omieszkam popatrzeć za dywanikiem.
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia zrobiłaś!!
Pozdrawiam
Sprawdzę w moim mieście, to może będzie taki dywanik. Kupię od razu dwa :)
OdpowiedzUsuńA w Ikei niestety nie byłam, bo zabrakło mi czasu.
Na niektóre rośliny z łąki trzeba bardzo uważać:http://pl.wikipedia.org/wiki/Barszcz_Sosnowskiego
Pozdrawiam!
Szukaliśmy takiego bzowego przepisu. Nie pozostaje nam nic innego, jak serdecznie podziękować za odnotowanie go!
OdpowiedzUsuńNalewka z płatków róży... to na pewno jest do spróbowania;-)
OdpowiedzUsuńA Ja mam chrapkę na różaną nalewkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Wspaniale zdjecia, nareszcie lato i te smakolyki, ktore robisz sa na czasie. A placki z bzu czarnego to byl ulubiony przysmak cesarza Franiszka Jozefa( to wzmianka tak na marginesie:)pozdrawiam slonecznie
OdpowiedzUsuńKoło mnie rosną róże, i tak chodzę do nich, podglądam i zastanawiam sie kiedy kwiatu wiela będzie coby naleweczkę jakąś zdziałać, i mało ich, oj mało:P Chyba z robię na raty i tyle.
OdpowiedzUsuńSyrop z bzu robiłam daaaaaawnoooo temu, panienką zalotną będąc, pycha. W tym roku odgrzebałam swój przepis i też się przymierzam do "czarowania". Bardzo smaczny syropek na upały, a i dla zdrowia zimową porą nieoceniony:))))
Pozdrawiam.
Ale smakowitości narobiłaś:)syropku z młodych pędów juz nie zrobię, bo się spóźniłam ale naleweczkę i placuszki na pewno:)Ciekawa jestem smaku placków, pozdrawiam słonecznie:)!!
OdpowiedzUsuńSyrop z czarnego bzu robi co roku moja mama i musze przyznac ci rację że na wszytskie dolegliwości okresu zimowego jest rewelacyjny :) ale o plackach czarnego bzu to pierwszy raz w zyciu słyszałam- warto wypróbwać pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTe placki mnie zaintrygowały a i produkcję pochwalam - piękne zdjęcia i bardzo zachęcające do spróbowania własnych sił w magicznych przetworach.
OdpowiedzUsuńStula-dziękuję.
OdpowiedzUsuńKasiu-sprawdż.Daj znać.
Ushii-musisz mieć słodką krew,skoro komary Cię tak lubią.
Sprawdz w Jysku.Dziękuję.
Marta-syropek sosnowy jest super a z czarnego bzu robię pierwszy raz.
Fredko, Madziu-rozejrzyjcie sie za tym dywanikiem. Baaaardzo będę Wam wdzięczna.
Ził-cieszę się ,że mogłam pomóc.
Barbaro, Mario-jak ta nalewka pachnie!!Obłędnie!!!
Savannah-warto wiedzieć!
Ivalia ja zrobiłam nalewke z połowy porcji, bo niestety więcej płatków nie było.Ale zawsze można zrobić drugą porcję.
Ila -placki naprawde są super.Poczęstowałam teściową i nie wiedziała co je....:::))))
Bielusko-ja tez dużo dobrego o tym syropku.
Bestyjeczko-dziękuję
Pozdrawiam serdecznie.Dziękuję za miłe słowa, komentarze i chęć znalezienia dla mnie chodniczka.
Aguniu, ale dzisiaj u Ciebie różności na blogu :)
OdpowiedzUsuńPlackami mnie dosłownie "powaliłaś"! ;)
Przespaceruję się do "mojego" Jysk'a i sprawdzę te chodniczki.
Moc buziaków :***
Własnie wcczoraj wyprobowałam przepis na placki z czarnego bzu( i rownież zainspirowałam się programem kulinarnym). Nalewka z płatkow róży ciekawa, w moich czerwcowych planach jest konfitura.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam slonecznie
Fajne przepisy, przepisze sobie do mojego czarownicowego receptariusza i bedzie bedzie na przyszlosc, a co! :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTaka naleweczka z róż bardzo mi się podoba, może zrobię?
OdpowiedzUsuńAlu-dziękuję.Gdyby w Twoim Jysku zawieruszył się taki niebieski chodnik to daj znać.Albo najlepiej kup od razu.
OdpowiedzUsuńKamila-własnie wracam od Ciebie.Poczęstowałam się plackiem!
Iza-zapisuj i rób!
Myszko-jak zrobisz to się pochwal koniecznie jak wyszła!
Buziaki
Syropki w karafkach wygladaja pieknie.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz slysze o takich plackach, wygladaja smakowicie.
Ja niestety nie pomoge w sprawie dywanika (
Pozdrawiam goraco.
Witam - placki nadobne, a ja własnie jestem przed obiadem i dlatego czuję ich zapach bardzo intensywnie:)
OdpowiedzUsuńA chodniczki podobne /podobne nie takie same/ kupiłam kiedyś w Ikei.
Aguś, ale natrzaskałaś tych syropków ;) Te bziny to moje znienawidzone zielska, śmierdzą! Za to w Jysk jestem często, zobaczę:)
OdpowiedzUsuńO tych płatkach powinnaś napisać, że było ich jak na lekarstwo hehe ;)
A moją roletkę masz na ostatnim zdjęciu, ale jak chcesz mogę wysłać ci wieczorem mailem zdjątko,
Buziaki :)
cudnie się ogląda i czyta Twoje posty,działają jak najlepsza terapia.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZielsko super!!
OdpowiedzUsuńA nalewka..... oj spróbuję!!
Pozdrawiam!!!
J:O)
Syropku sosnowego to nie zrobię, Ale apetytu narobiłaś mi na naleweczkę różana. Moje róże dopiero pąki mają. dziękuje za przepis;)
OdpowiedzUsuńOj Aguniu u Ciebie zawsze same smakowitości ... wiesz ja do dziś robię furorę Twoim wisielcem, ubóstwiamy go !!!
OdpowiedzUsuńBuziolki wielkie ślę do Ciebie
Pięknie u Ciebie i smakowicie!!!Placuszki - nigdy nie jadłam naleweczka - coś u mnie też mało płatków różanych:(Tyle różności dziś pokazałaś...fajnie, pozdrawiam Cie serdecznie:)
OdpowiedzUsuńAteno-dziękuję.
OdpowiedzUsuńCzarny Pieprzu-poszukam chyba jednak w Ikei.Tylko,że wtedy muszę kupić dwa jednakowe, bo do tego co mam nie będzie pasował..
Lambi-no płatków to faktycznie jak na lekarstwo było ale jeszce się rozwijają , więc drugą porcyjke sobie strzelę.
Chciałabym bliżej zobaczyć Twoje roletki..
Madziku, Asiu-dzięki!
Tusia-zrób naleweczkę i napisz jak smakowała.
Kasiu-nalewka fajna ,wiem , ale nazwę też ma świetną co?
Aguś-dziękuję Ci bardzo!
Pozdrawiam serdecznie!Jaki upał u mnie dziewczyny!!
Piękna pogoda, piękne kwiaty, piękne smakołyki - żyć nie umierać :D
OdpowiedzUsuńNo naprawdę jestem pełna podziwu i kompleksów sie nabawiam ...ale naleweczkę z róży spróbuję a co wyjdzie zobaczymy :)) Takiego dywanika niestety nigdzie nie widziałam ... Wielka woda przeraża mnie i wciąż nakłania do pokory .. Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńmiksturki godne rasowej czarownicy ;)))) podziwiam,ja mam dwie lewe do tego :D
OdpowiedzUsuńdzis już drugi raz na blogach widzę placki z bzu-podobno mają kminkowy posmak?
Ale u Ciebie wiosennie, i syropowo:))) Pracowita z Ciebie gospodyni, muszę brac przykład.... A co do placków z bzu to mnie zaintrygowałaś, nigdy nie jadłam czegoś podobnego. Jutro chyba polecę na poszukiwania kwitnącego bzu i go trochę ogołocę. Pozdrawiam gorąco:)))
OdpowiedzUsuńFaktycznie u Ciebie jest jak u czarownicy;), syropy, mikstury:) W tym roku tylko miodek mniszkowy zrobiłam ale w przyszłym syrop sosnowy też chcę zrobić. O plackach z bzu wczoraj rozmawiałam z mamą! Pierwszy raz usłyszałam, że to się jada...a dziś widzę, że Ty piekłaś:)
OdpowiedzUsuńWczoraj byłam w Jysku, właśnie kupiłam takie same chodniczki, kremowe. Nie było niestety niebieskich.
Pozdrawiam słonecznie:)
Nadia, Nettika-dziękuję .
OdpowiedzUsuńAlewe-te placki mają taki specyficzny smaczek ale raczej nie kminkowy.
Edinko-dzięki śliczne.
Wichrowa- szkoda,że tych niebieskich chodników nigdzie nie ma.Musze kupić dwa inne, niestety.
Dziękuję za odwiedziny
Widzę,że weekend spędziłaś zarówno przyjemnie jak i pożytecznie :o)
OdpowiedzUsuńSyropek pięknie prezentuje się w tych buteleczkach.
Pozdrawiam upalnie
Ale pyszności u Ciebie:) Ja też zrobiłam syropek z sosny i naleweczkę:) Muszę koniecznie spróbować tych placuszków z kwiatów czarnego bzu, póki są:) Nalwekę z płatków róży też bym chętnie zrobiła, ale tak jak piszesz - deficyt różanych kwiatów:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ciekawie, uroczo, smakowicie, jak zwykle interesująco...Pozdrawiam gorąco i życzę znowu udanego weekendu
OdpowiedzUsuńNo jakoś nie mogę się przekonać do placków, dawno temu jadłam i mi nie smakowały, a po ostatnich szpinakowych eksperymentach z podagrycznikiem( błłłłeeeee)mam dość, ale Twoje placuszki wyglądają bardzo zachęcająco, więc może z wiekiem smak mi się zmienił. Chyba jednak spróbuję,dzisiaj idę po kwiaty, bo odkryłam nowe miejsce, więc trochę z syropu, przeznaczę na placki. zobaczymy. A filizanki masz piekne i cieszę się,że Cię zawirusowałam:)))Mnie już przeszła ta mania odkąd rynek został nimi zasypany...swoje zbierałam dawno temu kiedy to o różach na porcelanie można było jedynie pomarzyć, ale niekiedy jak widzę...to nie mogę się oprzeć i znowu kupuję:)))
OdpowiedzUsuńbuziaki posyłam
Fajny ten dywanik, taki wakacyjno-plażowy ;). Oby się znalazł drugi do pary!
OdpowiedzUsuńSyropek sosnowy w tym roku robi moja mama, a lubię go bardzo !
OdpowiedzUsuńPrawdziwa z Ciebie czarodziejka :)
Placków kwiatowych jeszcze nie jadłam, ale mam na nie chrapkę wielką. Buziaki
Jesteś niesamowita z tymi syropami! Wielkie uznanie :)
OdpowiedzUsuńAle pracowity ten post, dużo specyfików wszelkiego rodzaju. Miodek z mniszka już mam :) Niestety bzu nigdzie nie widziałam, płatki róży też w mieście...decicytowy towar. Ale masa pomysłów to fajna sprawa.
OdpowiedzUsuńZ dywanikiem nie pomogę choć gdybym taki miałam to z pewnością bym Ci podarowała.
Pozdrawiam.
Kiedyś jadłam pączki z nadzieniem różanym , owszem dobre , ale nalewki jeszcze nie robiłam . Jak do tej pory własnoręcznie wykonałam nalewkę z zielonych orzechów, mlecza, wiśni ,śliwek węgierek i malin , no cóż człowiek uczy się i poznaje nowe ,przez całe życie .
OdpowiedzUsuńTymi plackami to mnie zaskoczyłaś , widziałam podczas spaceru dużo kwitnącego czarnego bzu , może się skuszę i z ciekawości zrobię malutką porcję. Pozdrawiam Yrsa
Ślicznie dziękuję za odwiedziny!!
OdpowiedzUsuńa domowy syrop sosnowy! Pamiętam z dzieciństwa - jedyne miłe lekarstwo ;-)
OdpowiedzUsuń