Naleweczek mam w domu sporo.Wiadomo,ich ilośc ciągle się zmienia,bo jednych ubywa a inne się produkują.
Nie myślcie,ze ja taki mega alkoholik jestem i tak sobie je robię i tak sobie piję. Robię,bo uważam ,że własnoręcznie zrobione owocowo-aromatyczne truneczki są najlepsze na świecie(oczywiście w kategorii alkoholowych napojów:)) i wszystkie sklepowe nawet się do nich nie umywają. Lubię delektować się naleweczką w babskim gronie( bo faceci raczej nie przepadają ) .Fajnie się przy nich gada,rozgrzewają i w ogóle...
Naleweczki robię praktycznie ze wszystkich owoców. Kiedyś, np te tutaj , robiłam dokładnie z przepisu,teraz robię wszystkie "na oko". Nie zdarzyło mi sie jeszcze by któraś nie nadawała się do picia...
Chociaż nie...Zdarzyło się..
Zupełnym niewypałem była nalewka z zielonych szyszek. I to zrobiona ściśle w/g przepisu. Trunek wyszedł aromatyczny.Niesamowity zapach lasu,żywicy i szyszek zachęcał do picia ale.....ta moc!!!!! Nie lubię takich mocno alkoholowych .A szyszki zalane czystym spirytem niestety nie puściły soku i moc była nieziemska!
Być może zrobię jeszcze kiedyś taką nalewkę ale troszkę zmienię zasady wykonania jej. Na tyle by dało sie ją póżniej wypić.
W tym roku po raz pierwszy pokusiłam się o zrobienie nalewki z jarzębiny.To Asia z Green Canoe narobiła mi ochoty.Naleweczka jest super.Powinna leżakować pół roku po zlaniu jej do butelek ale nie wiem czy wytrzyma tyle czasu. Po dokładny przepis na nalewkę zapraszam na bloga Asi.
No to mocno alkoholowo dzisiaj . Coby nie było jednak,że ja tylko alkoholem żyję,to oświadczam ,że jedzonko jakieś też zdarza (..) mi się zrobić..
I nawet ciacho zrobiłam! Z cukinii.
Przepis na to świetne,smaczne,wilgotne ciasto podawałam już kiedyś . Ciasto może wizualnie nie jest za ciekawe ale ono z tych co to lepiej smakują niż wyglądają.
Polecam szczerze.
Pozdrawiam serdecznie. Dziękuję za wszystkie przemiłe odwiedziny!