niedziela, 26 lutego 2012

Mocy brak

Cały dzień  dzisiaj szalona pogoda!!
Obudziło mnie zaglądające w okno słoneczko!No wiosna prawie...
Za małą chwilke słońca już nie bylo,zachmurzyło się  i sypnęło śniegiem.
Do tego cały dzień wieje.Wychodzić się z domu nie chce.Tak w ogóle to nic mi się nie chce.
Chodzę jak śnięta po domu.Robię pewne rzeczy,bo muszę.Niemoc mnie jakaś ogarnęła.Nie wiem ,czy to ta beznadziejna pogoda....
Bo i wiosny dzisiaj trochę było i zimy..
A poniżej małe zbliżenie na zegar,który cieszy moje oczy już jakis czas a jakos nie bylo jeszcze okazji,by go pokazać.







Za oknem zima i wiosna a ja do tego misz-maszu zakupiłam wczoraj jesiennego liścia.
Chociaż biały to chyba nie jesienny.???Zimowy?

Gałązki brzozowe(zimowe) wsadziłam dzisiaj do wody.Poczekam tydzień i bedę miała gałązki wiosenne.

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!
Ciepełko wysyłam !!
I mocy,kochane,mocy przyslijcie mi troszku.....

niedziela, 19 lutego 2012

Oazowy przegląd

Zauważyłam,że moje posty to najczęściej tzw. przegląd,podsumowanie tygodnia. Niestety rzadko mogę zrobić jakieś zdjęcia w ciągu tygodnia,ze względu na to,że wychodzę rano,wracam póżno i nie mam już ani odpowiedniego światła do zdjęć,ani czasu a siły to już w ogóle nie mam.
Staram się więc znależć chwilę w sobotę lub w niedzielę,by zdać relacje co tam ciekawego ,lub mniej ciekawego ,w ciągu tygodnia sie wydarzyło.

Np na blogu Ady  znalazłam świetny pomysł na szybkie i naprawdę bardzo smaczne ciasto: Murzynek.
Wymyślamy  jakieś pracochłonne  "cuda na kiju"  a tu można sobie szybciutko i skutecznie zaspokoić
 "plackowe "żądze właśnie murzynkiem.
Muszę też dodać,że wszystkie moje stare przepisy na murzynka muszę wyrzucić,wykasować ....
Ten jest idealny!
Przepis kopiuję od Ady :

"Murzynek"
Składniki:
  • 2 szklanki mąki
  • 1 szklanka cukru
  • 3/4 szklanki oleju
  • 1 szklanka mleka
  • 2 jajka
  • 2 łyżki powideł lub dżemu
  • 2 łyżki gorzkiego kakao
  • odrobina olejku waniliowego lub cynamonu
  • czubata łyżeczka proszku do pieczenia
  • łyżeczka sody oczyszczonej

Wykonanie:
Wszystkie składniki zmiksować, przelać na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i piec w temperaturze 170 stopni, aż do suchego patyczka - długi, drewniany patyczek wbijamy w ciasto, jeśli po wyjęciu jest suchy, to znaczy, że ciasto jest gotowe. Murzynek podczas pieczenia ładnie urośnie i zawsze pęknie na wierzchu. Upieczone ciasto koniecznie polewamy czekoladą.

Polewa czekoladowa:

Można użyć gotowej polewy czekoladowej, lub przygotować ją samemu. W rondelku podgrzewamy połamaną tabliczkę gorzkiej czekolady z dodatkiem 30% śmietanki z kartonika, w stosunku 1:1. Mieszamy przez cały czas, aż do zupełnego rozpuszczenia czekolady.



Po wszystkie szczegóły zapraszam do Ady i na jej wspaniałego bloga  : http://drobiazgidomowe.blogspot.com/ .


A tak w ogóle to mam nadzieję ,że nikt za murzynka o rasizm,antyrasizm ,czy kto tam wie o co jeszcze mnie nie posądzi. Ostatnio w poście o żydku z grosikiem ,zostałam przez uprzejmego anonima posądzona o antysemityzm i wzniecanie nienawiści do Żydów.
Ludzie........Ja nie mam ani na celu,ani na myśli takich rzeczy.
Nie popadajmy w paranoję. Jednak przepraszam ,jeśli kogoś murzynkiem uraziłam.






Ostatnio napisała do mnie miła p.Monika reklamując swój sklep z wyposażeniem wnętrz :http://www.tendom.pl/ .
Mnóstwo swietnych rzeczy tam znalazłam,które może kiedyś....
A na razie dwa ptasiorki mam z tego sklepu...


Gdy zobaczyłam u Jerzynki  śliczną podusię ze sweterka, też zaczęłam w "grzebciu" zwracać uwagę na swetry z warkoczami. Udało się ,znalazłam. Za całe 8 złotych polskich.... Ma wzór identyczny jak na pledzie. Niestety wystaczyło tylko na jedną poszeweczkę ale szukam dalej...




Dziękuję bardzo za wszystkie miłe odwiedziny i komentarze.
Dziękuję za wsparcie przy remoncie( a tak w ogóle to ciągle trwa).
Pozdrawiam cieplutko

niedziela, 12 lutego 2012

Tylko trochę wiosny tej zimy

Za oknem zima na całego.Co prawda śniegu nie ma u nas za wiele ale za to mrozi cały czas,nie odpuszcza .
Mimo to  dzionek był dzisiaj bardzo przyjemny.
Słoneczko tak świeciło,że mróz w ogóle nie był odczuwalny. Po obiedzie wygramoliłam się nawet z piernatów i poszłam z mężem na spacer.Połaziliśmy po krzaczorach.Tzn ja łaziłam po krzakach, bo męż po zamarzniętej rzece chodził.Ja się bałam. Wiem,że lód gruby i w ogóle ale tyle się naoglądam w tv tych różnych przypadków załamania lodu,że od razu stanęły mi przed oczami takie obrazy,że....brrrr....wolę na zimne dmuchać...

A w  domu  mała namiastka wiosny. Rzeżucha. .Taka ładna,zielona i taka właśnie wiosenna. Spałaszowaliśmy ją dzisiaj na kanapce z masełkiem i jajkiem na twardo.

Zaszłam wczoraj do kwiaciarni  i wyszłam z niej z dwoma hiacyntami.Teraz czekam na piękne kwiaty i zapach.



I taką wiosenną filiżaneczkę sobie zafundowałam.


Dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim postem. Na razie "skręcają się" szafki kuchenne ale nie pokażę,bo bałagan niesamowity . Idzie to wszystko "jak krew z nosa"..A ja bym chciała już. Tylko niestety nie da się "już". Moja cierpliwość wystawiona jest przy tym remoncie na wielką próbę.....

Pozdrawiam serdecznie i ciepełko przesyłam.